Winda do nieba? Nie – do sypialni. Czyli najlepszy prezent dla babci i dziadka

Są takie chwile, gdy człowiek orientuje się, że jego rodzina… się starzeje. Moja babcia – kiedyś żywe srebro, które ganiało po schodach szybciej niż ja po zniżki w Lidlu – teraz pokonuje każdy stopień z taką ostrożnością, jakby to był test na cierpliwość. A dziadek? Ten to już w ogóle stwierdził, że „parter to jego ulubiona wysokość”.

I wtedy pojawił się pomysł, który z początku brzmiał jak żart: „A może zamontujemy im windę?”.

Winda domowa – brzmi jak coś z willi celebrytów, a okazuje się… że to coraz częstszy widok w zwykłych polskich domach.

Domowa winda? To naprawdę działa!

Zacznijmy od faktów. Windy jednokondygnacyjne to proste w obsłudze, małe urządzenia, które pozwalają przemieszczać się między piętrami bez użycia schodów. Nie trzeba kopać dziur w ziemi ani robić generalnego remontu. W wielu przypadkach ich montaż zajmuje… jeden dzień. Serio. Szybciej niż zrobienie porządku w piwnicy po zimie.

Najlepsze? Winda nie potrzebuje ogromnej przestrzeni – zmieści się w miejscu, gdzie ledwo mieści się fotel bujany dziadka. Napęd? Ukryty. Hałas? Minimalny. Montaż? Bez kucia ścian i przekładania kabli jak w Mission Impossible.

Kto może z niej korzystać? (I kto powinien!)

Okrągła szklana winda w mieszkaniu

Oczywiście, najczęściej z takich rozwiązań korzystają osoby starsze i osoby z niepełnosprawnościami. Ale – i to jest ważne – nie tylko one. Znasz to uczucie, gdy wracasz z zakupami z trzech marketów i jeszcze musisz wdrapać się na piętro? No właśnie.

Taka winda to udogodnienie dla całej rodziny. Babcia, dziadek, mama z kontuzją kolana, dzieci bawiące się w „windę do bajkowej krainy” – wszyscy skorzystają.

Na rynku są różne modele – mniejsze, dla dwóch osób (lub jednej z siatkami pełnymi pierogów), i większe, które mieszczą osobę na wózku razem z opiekunem.

Gdzie można zamontować windę domową?

Nie musisz mieć pałacu z marmurami. Wystarczy dom jednorodzinny albo mieszkanie dwupoziomowe z odrobiną wolnej przestrzeni. I nie – winda nie musi stać przy ścianie jak regał na książki. Możesz ją zainstalować tam, gdzie dziadkowie spędzają najwięcej czasu – w sypialni, kuchni, a nawet w salonie obok ulubionego fotela i telewizora z kanałem rolniczym.

Estetyka? Spokojnie. Współczesne windy to nie klatki z PRL-u – wyglądają nowocześnie, elegancko i potrafią wpasować się nawet w wnętrza rodem z Pinteresta.

A jak się to obsługuje?

Mam dobre wieści: obsługa windy domowej jest prostsza niż obsługa pilota od telewizora. Serio. Mój dziadek, który do dziś twierdzi, że nie ufa „tym waszym USB”, nauczył się używać panelu sterowania w windzie w… dwie minuty.

Masz przycisk – naciskasz – jedziesz. Albo używasz pilota i zwołujesz windę jak rycerz swojego rumaka. A jak chcesz więcej pilotów – nie ma problemu, każdy wnuk może mieć swój. Prawie jak w „Szybkich i wściekłych”, tylko że w wersji senior-friendly.

I najważniejsze – winda jedzie cicho i bez szarpania. Żadnych huśtawek czy jazdy rodem z lunaparku.

Ile kosztuje taka przyjemność?

Nie ma co owijać w bawełnę – to nie jest gadżet za 500 zł z promocji. Ale… to też nie inwestycja jak w Rolls-Royce’a. Ceny za porządną windę domową zaczynają się od około 60 tys. zł i mogą sięgać 80 tys. zł, w zależności od opcji. Ale teraz najważniejsze:

  • Można dostać dofinansowanie z PFRON – nawet do 85% wartości.
  • Nie trzeba płacić za przebudowę całego domu.
  • To inwestycja na lata – bez porównania wygodniejsza i tańsza niż koszt opiekuna 24/7.

Winda prowadzi do apartamentu

Jeśli w twojej rodzinie są osoby, dla których schody to mur nie do przejścia – to rozwiązanie może zmienić ich codzienność. A przecież o to chodzi – żeby każdy mógł sam zejść na obiad, wyjechać do wnuków albo po prostu… poczuć się niezależnie.

Zamiast kolejnego kremu przeciwzmarszczkowego, który „cofa czas” tylko na reklamie, daj swoim bliskim prezent, który naprawdę cofa ograniczenia. Winda w domu to nie fanaberia – to wygoda, godność i nowy poziom życia codziennego.

A poza tym – jak to mówi dziadek: „wreszcie mam windę szybciej niż sąsiad”. I codziennie rano zjeżdża nią po herbatę, śmiejąc się, że teraz jest „panem kondygnacji”. Może czas zapytać swoich bliskich, czy codzienne wchodzenie po schodach naprawdę nie sprawia im trudności?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.